top of page

maraton - dziękuję

Kurz opadł - kilka miesięcy treningów, wyrzeczeń, obaw wczoraj znalazło ujście we Wrocławiu. Piękne miasto, która dostarczyło nam pięknych wspomnień, ale jednocześnie pokazało - jak wielki szacunek należy się Królewskiemu dystansowi. Pamiętam słowa Mariusza i Sebastiana " Maraton zaczyna się po 30 - stym km". I się zaczął :). Pierwszy kilometr - trochę mnie niesie, dołączam do Ewy, Kamila i Damiana, żeby nie przeholować. Jednak po chwili coś mnię wyłączyło - może euforia, może dobre samopoczucie nie wiem. Ubzdurałem sobie, że biegnę na tempo 5:10 / 5:20. Seba z Piotrem już się oddalają - ale wiem, że są dobrze przygotowani, i w tym miejscu włączylem się od nowa - nie próbowałem ich gonić, nie przyszło mi do głowy, żeby biec ich tempem - na szczęscie. Powiedziałem sobie jasno - 5:10 / 5:20. Dużo osób mnie wyprzedza, na chyba 4 km pierwsza kontuzja wyeliminowała jakiegoś chłopaka, trzyma się za kolano..... szkoda. Kolejne km mijają - czuję się wyśmienicie, jednak na 15 - 20 km, zaczyna mi brakować jakiegoś partnera biegowego, i w momencie kiedy myślę, że mogłem pobiec z Ewą dołączył się do mnie jakis Pan, przedstawił się ale nie zakodowalem. Do 37 km biegniemy razem - potem gość wciąga żel - i przyśpiesza.... Przyznaję byłem już zmęczony, więc nie zaryzykowałem. Wolałem dobiec do mety niż dojść. Po przekroczeniu lini mety, łzy cisną się do oczu, dostalem medal od Pani Mauer - Różańskiej, czaicie, mistrzyni olimpijska, przykład dyscypliny, potęznego treningu i wyrzeczeń, wręcza Ci medal - szok. Gratulację od rodziny - żony i dzieci puściło mnie, uroniłem parę kropel ... ze szczęscia. Żona mi mówi gdzie są koledzy z olkuszbiega, więc idę złożyć gratulację. Znalazłem Sebastiana i Piotra, Roberta nie było. Muszę odpocząc, siadam pod drzewem, nie wierzę w to co się stało. Zostałem maratończykiem. Chciałem zostać - poczekać na wszystkich i osobiście pogratulować, jednak byłem z dziećmi które wystarczająco się wyczekały i poświeciły dla mnie - więc zebrałem sięszybko, żeby ich już nie męczyć. Mam nadzieję, że zrozumiecie :) Z tego miejsca chciałem jeszcze odnieść się do kilku osób, które zasługują na ogromne brawa - Agnieszka i Ewa - jesteście fenomenalne, dziewczyny pokazałyście jak wygląda walka ze słabościami, jak się przełamuję granice pomiędzy chwilą zwątpienia i realizacją planu. Damian - szacunek ogromny za podjęcie wyzwania, wrócisz mocniejszy i wierzę, że następnym razem się uda, walczyłeś dzielnie i za to wielki szacunek. Piotrek, Sebastian, Robert - was nie lubię bo jesteście szybsi ;-) - pokłon do kostek Rafał tak trzymaj - fajnie, że masz partnera biegowego na którego możesz liczyć i on na Ciebie. I został Kamil - mimo, że nie mogę wiele o nim powiedzieć, bo oprócz jednego dłuższego wybiegania to nie miałem okazji z nim rozmawiać... wykonałeś kawał dobrej roboty w pomocy zrealizowania marzenia Ewy. Takich ludzi jest coraz mniej niestety... Maraton się skończył - jedno z moich celów mogę uznać za wykonane - lecz na mój prywatny sukces, wpływ mialo wiele czynników - na pewno wsparcie rodziny odegrało pierwszoplanową rolę, podpowiedzi treningowe i ciepłe słowa Mariusza i Sebastiana - Panowie dziękuję - mam nadzieje, że kiedys się zrewanżuję, Ewa dzięki, że podpowiedziałaś o niedzielnym wybieganiu i mocno we mnie wierzyłaś. Konradowi mojemu kuzynowi za wskazówki. i całej grupie olkuszbiega.pl za to jak potraficie się identyfikować z członkami tej grupy - jesteście fantastycznymi ludźmi. I jeszcze jednej osobie- która mimo ciężkich chwil była mentalnie z nami - Pani prezes Tobie też dziękuję :) Ten sezon zakończę półmaratonem Królewskim w Krakowie, na którym chcę zejść poniżej 1:40 i tutaj zwróce się o prośbe kilku treningów z Mariuszem :) Rok 2016 - mam już zaplanowany prawię w pełni. I tutaj tęż będę prosił o kilka wspólnych treningów w Ojcowie:) Rzeźniczek, ultrałemkowyna (dystans 30 km), perły małopolski, i jescze jeden maraton... Pozdrawiam was serdecznie - jeśli będą jakieś braki na stronie to wybaczcie - za miesiąc mam połówkę w Krakowie, trzeba się

przygotować :P


Recent Posts
Archive
bottom of page