top of page

Zazdrość - ale tylko zdrowa


We wtorek tradycyjnie odbyło się spotkanie grupy, biorąc pod uwage charakter mojej pracy nie zawsze mogę w nim niestety uczestniczyć, jednak tego dnia akurat miałem ostatnią "dniówkę" - środa wolna - no lepiej się nie mogło ułożyć. W pracy jak to w pracy, kontrola parametrów, i układanie w głowie trasy jak to sobie przybiec na stadion, a to o której wyjść z domu, a to czy iść do lasu, a to może zostanę dziś na stadionie. 8 godzin zleciało, jadę sobie moim "roboczym" samochodem, dostaję telefon, że o 17 mamy gości - nosz k****, przecież ja dzisiaj biegam. Ale aby nie ryzykować napieć w domu ze łzami w oczach ;-) odpuszczam - trudno dziś nie pobiegam. Dziś będą się sami śmiać, biegać i cykać fotki :). A ja będę siedział w domu jak jakiś wazon. No trudno trudno, przecież nic sie nie dzieję, wcale im nie zazdroszczę no bo co ....... No właśnie!!!

Uwielbiam swój kraj - jeśli chodzi o ukształtowanie terenu , krajobraz, naturę. Ale jako społeczeństwo - pozostawia wiele do życzenia... Jesteśmy narodem zawistnym, ciekawskim, mało tolerancyjnym i .... zazdrosnym. W dobie mediów społecznościowych i udostępnianych tam informacji, gdzie każdy każdego może śledzić - powstała rywalizacja, często negatywna. Jeśli ktoś kupił sobie nowe auto i wrzucił na fejsa, to ja kupię lepsze i też wrzucę. Jeśli ktoś był na wakacjach na Krecie - ja polecę na Ibizę ( oczywiście poinformuję o tym wszystkich ). Wypruję żyły, wezmę kolejny kredyt ale dlaczego "Kowalski" ma mieć lepiej ??? I to samo jest z naszym bieganiem, ja zrezygnowałem z fejsa, wróciłem do niego tylko dlatego, że olkuszbiega większość spotkań organizuję na necie, zrobilem selekcję znajomych, zostawiłem tych z którymi rzeczywiście utrzymuję kontakt i jakoś daję radę. Natomiast nawiązując do biegania - czy w naszej pasji to jest zdrowe ? Mam wrażenie, że nie .... ba nawet może być niebezpieczne.. Czy ja mam się katować, albo co gorsza oszukiwać, żeby na endomondo mieć lepsze życiówki, dystanse??? Czy ja bedę wyrywał sobie wlosy z głowy bo Mariusz Barczyk potrafi 25 km napieprzać w tempie 4:10 i jak pobiegnie maraton to złamię i to sporo granicę 3 h?? Że Sebek, tygodniowo napieprza po 100 km a miesięcznie po 400 to ja, żeby mu pokazać będe robił zawsze o 10 więcej, a potem nogi będą w takim stanie, że się nimi przeżegnam ??? Że Kamil K. w jeden wypad na zawody zrobi tyle co ja w miesiąc tzn, że automatycznie go nie lubię?? Nie - ja się zajebiście cieszę, że moi znajomi pokonują przede wszystkim siebie, że podchodzą zdrowo do rywalizacji. Że można na nich liczyć - zaoferują swoją pomoc, jak trzeba pochwalą - a jak trzeba zwrócą uwagę, że być może coś się robi źle. Jasne nie powiem, zazdroszę Mariuszowi tempa, Sebastianowi konsekwencji w realizowaniu planu, a Kamilowi osiągnietego poziomu, ale kiedy oni pokonują kolejne granice, ja się nie wkurzę - ja będę mówił " patrz ja ich znam :)" I to tyczy się całej grupy. Tak jak Asia bije kolejne życiówki, Ewa konsekwetnie walczy o powrót formy ( ze skutkiem fantastycznym ), tak życzę wszystkim - jak najmniej chorobliwej zazdrości. Każdy może wejść na ten sam poziom, ale konsekwencją - nie zazdrością ....


Recent Posts
Archive
bottom of page